Symcha Symchowicz – ostatni taki poeta języka jidysz

Symcha Symchowicz w roku 2007 w Otwocku. Fot. Lidia Dańko

Zbigniew Nosowski wspomina poetę i pisarza języka jidysz, Żyda rozmiłowanego w Polsce i polszczyźnie, a zwłaszcza w rodzinnym Otwocku (tekst z roku 2017).

Wczoraj, 12 lipca 2017 r., zmarł w Toronto Symcha Symchowicz, poeta i pisarz języka jidysz, pochodzący z Otwocka. Był autorem kilkunastu książek opublikowanych w językach jidysz, angielskim, hebrajskim i polskim, m.in. autobiograficznej powieści „Pasierb nad Wisłą” wydanej przez Wydawnictwo Więź.

Przeżył ponad 96 lat. Urodził się 15 stycznia 1921 r. Dzieciństwo i młodość spędził w Otwocku. Wychowaliśmy się przy tej samej ulicy, tylko ja urodziłem się 40 lat później, a do 20 roku życia nic nie wiedziałem, że w Otwocku mieszkali jacyś Żydzi… I nie wiedziałem, że ulica Świderska – po której i Symcha, i ja stawialiśmy pierwsze kroki – była centrum otwockiego sztetla, biednej żydowskiej dzielnicy miasta.

We wrześniu 1939 r. Symcha Symchowicz wyjechał do Związku Sowieckiego. Jego rodzina podzieliła los otwockich Żydów wywiezionych przez Niemców w sierpniu 1942 r. do obozu zagłady w Treblince lub zamordowanych na miejscu. Poniżej niezwykle ceniona przez niego fotografia rodzinna z jego własnoręcznym opisem poszczególnych osób.

Rodzina Symchowiczów, fotografia z roku 1938
Własnoręczny opis fotografii rodzinnej z roku 1938, sporządzony przez Symchę Symchowicza

Pożegnanie z utraconym światem

Po zakończeniu wojny Symcha Symchowicz wrócił do Polski, ale nie był w stanie tu dłużej żyć po Zagładzie.

Po latach tak opisał swoją pożegnalną wizytę: „Było to tydzień przed świętem Rosz Haszana. Nagle owładnął mną przymus zobaczenia po raz ostatni mego miasta rodzinnego. To Otwock, 28 km na południe od Warszawy. Byłem tam już kilka razy wcześniej, bezpośrednio po naszej repatriacji ze Związku Radzieckiego. Sądziłem wówczas, że mam już dość widoku porzucenia i zniszczeń mego domu i mego narodu. Ale teraz – przed ostatecznym wyjazdem z kraju – znowu nie mogłem się powstrzymać. Musiałem pożegnać się z ruinami mojego utraconego świata”.

Odwiedził znane miejsca. „Wszedłem na dziedziniec domu i nagle uderzyła mnie wszechobecna pustka i cisza. Kilka mieszkań było jakoś odnowionych i zamieszkanych, reszta pusta, z wybitymi lub zabitymi deskami oknami i drzwiami”. Przez dwa dni obszedł całe miasto. „Napatrzyłem się już dosyć, a moja osobista wiedza o tym, co się stało, wzbogaciła się o okropne opowieści kilku ocalonych, których spotkałem. Wróciłem tego samego dnia do Warszawy, a rankiem byłem już we Wrocławiu”.

Kanadyjski poeta jidysz

W 1948 r. Symchowicz wyemigrował do Kanady. Zamieszkał w Toronto. Pracował jako nauczyciel w szkołach hebrajskich, a następnie przez wiele lat był kuratorem muzeum judaistycznego przy kongregacji religijnej Beth Tzedek w Toronto. Był członkiem Ligi Poetów Kanadyjskich. Tłumaczył na angielski m.in. wiersze wybitnego polsko-żydowskiego poety Mordechaja Gebirtiga. Za swe publikacje otrzymał szereg nagród literackich i odznaczeń.

Pozostawał też rozmiłowany w Polsce i polszczyźnie. Ściśle współpracował z niektórymi organizacjami polonijnymi, zwłaszcza z Kanadyjską Fundacją Dziedzictwa Polsko-Żydowskiego w Toronto.

Symcha Symchowicz w 1941 r. w Rosji

Aktywnie uczestniczył w działalności na rzecz pielęgnacji języka jidysz w Toronto. Wydaje mi się, że był ostatnim żyjącym poetą języka jidysz – takim, dla którego ten język był mową rodzinną, domową. Był też stałym współpracownikiem pisma „Słowo Żydowskie – Dos Jidisze Wort” wydawanego w Warszawie, częściowo w języku jidysz.

Jako pierwsza osoba z Polski kontakt z Symchowiczem nawiązała, o ile mi wiadomo, Hanna Krall. Szukała śladów pisarza w Otwocku. Sama zresztą tuż po wojnie tu przez pewien czas mieszkała w domu dziecka i chodziła do tej samej szkoły nr 4, co Symcha. Krall przyjechała do Otwocka z rzeźbiarzem Mirosławem Bałką (też „tutejszym”). Ta wizyta jest kanwą jej opowiadania „Dom” w zbiorze „Tam już nie ma żadnej rzeki” z 1998 r.

Kolejna była Sylwia Szymańska, autorka monografii historycznej „Ludność żydowska w Otwocku podczas drugiej wojny światowej”, która zresztą po pewnym czasie zamieszkała z mężem w… Toronto. Następnie zaczął z Symchowiczem korespondować redaktor naczelny tygodnika „Linia Otwocka” Zbigniew Skoczek. Szczęśliwym zrządzeniem Opatrzności pierwszy list od Symchy do Skoczka dotarł akurat 19 sierpnia 2002 r., gdy po raz pierwszy zorganizowaliśmy w Otwocku marsz pamięci i modlitwy w rocznicę zagłady tutejszego getta. W liście tym nasz krajan z Toronto dziękował za działania, jakie zostały po latach podjęte w Otwocku dla upamiętnienia tutejszych Żydów.

Pasierb wrócił nad Wisłę

Pięć lat później ukazała się drukiem po polsku jego powieść „Pasierb nad Wisłą” – malownicza, w dużej mierze autobiograficzna, barwna opowieść o życiu społeczności żydowskiej w Otwocku przed II wojną światową. Została ona wydana najpierw w języku jidysz, a następnie po angielsku. O książce tej noblista Elie Wiesel napisał: „Nie byłem nigdy w Otwocku, ale dzięki Pańskiej książce mogłem odczuć, że wędruję w sobotnie popołudnie ulicami tego miasta”. Książka została wydana w roku 2005 nakładem Wydawnictwa Więź, w przekładzie Mariana Domańskiego i z przypisami Sylwii Szymańskiej. Cieszyła się dużym powodzeniem, nie tylko wśród mieszkańców Otwocka, ma bowiem bezapelacyjne wartości artystyczne.

Okładka książki Symchy Symchowicza „Pasierb nad Wisłą”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2007

Również w poezji Symchowicza wielokrotnie przewijają się wspomnienia z rodzinnego miasta. Jest on m.in. autorem wzruszającego wiersza „Otwock”, kilkakrotnie odczytywanego podczas uroczystości ku pamięci otwockich Żydów. Czuł się głęboko związany z miastem swej młodości, w czym pomagała mu fotograficzna niemal pamięć. Wielokrotnie pisał o Otwocku w prasie kanadyjskiej. Rodzinne miasto wciąż w nim żyło. Był jego niestrudzonym piewcą.

W 2007 r. Symchowicz po latach przyjechał do Otwocka. Była to jego pierwsza wizyta w Polsce od 1948 roku. Po polsku mówił nadal pięknie, wielu mogłoby się od niego uczyć. Był głęboko wzruszony, co relacjonował w artykule dla polonijnej „Gazety Gazeta”.  Jego powrót do Otwocka opisywał też Tomasz Urzykowski w „Gazecie Wyborczej”.

Podczas marszu pamięci i modlitwy w 2007 r. 86-letni Symcha Symchowicz mówił: „Minęło około 68 lat od czasu, od kiedy opuściłem moją rodzinę i miasto rodzinne – Otwock, gdzie ponad 12 tysięcy Żydów mieszkało i wspólnie z Polakami budowało i tworzyło słynne w całym kraju uzdrowisko. Od tego czasu nie ma prawie dnia, ażebym nie wspominał żywego, różnobarwnego i kolorowego życia, jakie tu tętniło.

W mojej pamięci żyją: chedery, w których uczyłem się; bóżnice i dwory pięciu otwockich rabinów chasydzkich; szkoła powszechna, w której się uczyłem; koledzy i koleżanki z organizacji młodzieżowych i klubów sportowych; radosne purimowe parady; nie mówiąc już o moich drogich i bliskich rodzicach, trzech siostrach i braciszku, krewnych, przyjaciołach, sąsiadach i znajomych, którzy wspólnie tu zginęli. […] Na nas wszystkich leży powinność, aby uratować i przechowywać pamięć o ich życiu i martyrologii na tej ziemi”.

Piosenki jidysz przy szpitalnym łóżku

Później był już coraz starszy i coraz słabszy. Prawie całkowicie utracił wzrok, ale żywo reagował na wszystkie wieści z Otwocka. Niezapomniana dla mnie pozostanie sytuacja z listopada 2012 r. Gościłem wówczas w Toronto z wykładem o współczesnym dialogu chrześcijańsko-żydowskim w Polsce w ramach Holocaust Education Week.

Ponad 91-letni Symcha Symchowicz przyszedł na moją prelekcję, aktywnie w niej uczestniczył, zabierał głos. Umówiliśmy się na dłuższe spotkanie następnego dnia w polskiej ambasadzie, gdzie mieszkałem.

Możliwość wizyty w ambasadzie była dla niego zawsze wielkim przeżyciem. W sytuacji chwilowego braku elektryczności w domu, gdzie mieszkał, nie mógł skorzystać z windy. Zaczął po ciemku schodzić po schodach. Przewrócił się między piętrami, mocno potłukł i w stanie krytycznym trafił do szpitala. Nie mogliśmy się już spotkać. Ze wzruszeniem czytałem informację, że odwiedziła go kilka tygodni później zaprzyjaźniona znakomita wokalistka Lenka Lichtenberg, która śpiewała mu w pokoju szpitalnym piosenki w jidysz. Również jego wiersze, do których ułożyła muzykę.

Nawet gdy po dłuższym czasie Symcha Symchowicz nieco wrócił do sił, nie udało mi się już do niego dodzwonić.

Pompa jako pomnik

Przed kilkoma miesiącami otwoccy społecznicy uruchomili zbiórkę funduszy na odbudowę pompy uwiecznionej na fotografii Altera Kacyzne z 1927 r., którą wykorzystano na okładce książki Symchowicza „Pasierba nad Wisłą”. Pompa ma stanąć w tym samym kształcie i w tym samym miejscu, gdzie była umieszczona, czyli u zbiegu ulic Świderskiej i Orlej. Inicjatorzy piszą: „Chcemy, by pompa tam wróciła, by znów cieszyła oczy, ale i spełniała swe normalne funkcje. Żeby była pomnikiem, a zarazem praktycznym zdrojem”.\

Innymi słowy: pompa ma ponownie stanąć naprzeciwko domu, w którym wychował się Symcha Symchowicz. Wielu otwocczan myśli o tej inicjatywie jako swoistym pomniku dla otwockich Żydów, a zwłaszcza dla Symchowicza, który właśnie tę część miasta tak plastycznie opisał w swojej autobiograficznej powieści.

W „Pasierbie nad Wisłą” pompa ta jest nawet wspomniana: „Tu ulica się kończyła i dalej Nachum [alter ego autora – Z.N.] nie śmiał iść. W oddali mógł dostrzec szyny kolejowe biegnące przez miasto, oraz biały budynek stacji. W czworoboku naprzeciw sklepu właściciela budynku stała duża pompa wodna, wokół której zbierali się tragarze i furmani. Krzepcy Żydzi, ubrani w krótkie bawełniane kurtki, z twarzami i brodami pokrytymi mąką zmieszaną z potem, karmili przy studni swoje konie i czekali na rozładowanie pociągów towarowych i dostarczenie produktów do sklepów oraz pensjonatów w całym mieście”.

Skwer pamięci, ale wciąż bez imienia

Na wniosek Towarzystwa Przyjaciół Otwocka skwer, na którym ma ponownie stanąć pompa, w roku 2016 uchwałą rady miasta otrzymał nazwę Pamięci Żydów Otwockich. Do tej pory jednak władze miasta nie znalazły środków na wykonanie tej decyzji i umieszczenie w tym miejscu choćby tabliczki z nazwą skweru.

Dlatego zrodziła się inicjatywa społecznej zbiórki środków na zagospodarowanie tego terenu. Warto wesprzeć tę inicjatywę i gorąco do tego zachęcam. Przewodniczący Rady Miasta składał ustne zapewnienia, że rada swoją uchwałą podwyższy kwotę uzbieraną przez społeczników.

Inicjatywa ta jest tym ważniejsza, że w 2012 r. poprzednia Rada Miasta Otwocka nie uznała za godny rozważenia wniosku o nadanie Symchowiczowi (i Marianowi Domańskiemu, innemu otwockiemu Żydowi z Toronto, tłumaczowi „Pasierba nad Wisłą” na język polski) honorowego obywatelstwa miasta. Grupa obywateli złożyła taki wniosek, argumentując, że „zarówno pan Symcha Symchowicz, jak i pan Marian Domański – już tylko jako autor i tłumacz jedynej w świecie powieści, której akcja dzieje się wyłącznie w Otwocku – zasługują na to wyróżnienie, jak mało kto”. Niestety, radni uważali inaczej.

Pogrzeb Symchy Symchowicz odbędzie się jutro, 14 lipca 2017 r., w Toronto. Niech jego dusza będzie związana w węzeł życia.

Zbigniew Nosowski

Książkę „Pasierb nad Wisłą” można kupić tutaj

Wspomnienie ukazało się w serwisie Więź.pl, 13 lipca 2017 r.


Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *