Niemcy nie likwidowali getta w Otwocku. Oni mordowali ludzi, którzy w tym getcie mieszkali.
Wystąpienie Zbigniewa Nosowskiego, przewodniczącego Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, wygłoszone 19 sierpnia 2021 r., na koniec marszu pamięci i modlitwy w 79. rocznicę zagłady Żydów otwockich.
Organizujemy w Otwocku marsz pamięci i modlitwy już po raz dwudziesty. I ciągle się uczymy. Wciąż okazuje się, że pewne rzeczy trzeba powtarzać i przypominać, aby nasza współczesna pamięć była adekwatna do skali tragedii, która się wydarzyła 19 sierpnia 1942 roku.
Gdy zaczynaliśmy upamiętniać w przestrzeni publicznej Otwocka datę 19 sierpnia, posługiwaliśmy się na początku terminem zaczerpniętym z niemieckich dokumentów i opracowań historycznych: „likwidacja getta”. Ale któregoś razu postawił mi trudne pytanie Bogdan Białek, twórca Stowarzyszenia im. Jana Karskiego w Kielcach i inicjator tamtejszych upamiętnień pogromu kieleckiego (nasz otwocki marsz pamięci i modlitwy jest zresztą wzorowany na podobnym marszu kieleckim).
Otóż Bogdan spytał mnie: „Dlaczego nadal używacie określenia stworzonego przez zbrodniarzy?”. I wtedy natychmiast uświadomiłem sobie, że on ma całkowitą rację. Mówiąc o likwidacji getta, nieświadomie powielamy dehumanizującą kalkę językową wymyśloną przez sprawców Zagłady.
To przykład języka, który ma świadomie zakłamywać rzeczywistość. Niemcy przecież nie likwidowali getta w Otwocku. Oni mordowali ludzi, którzy w tym getcie mieszkali! Z likwidacją getta mielibyśmy wszak do czynienia, gdyby ludzie przebywający w getcie zostali wypuszczeni swobodnie na wolność, gdyby zniesiono (właśnie: zlikwidowano) granice getta, szlabany, mury i druty kolczaste.
Pojęcie „likwidacja getta” to jedno z określeń, które niemieccy zbrodniarze wymyślili, aby sprowadzić plan zagłady całego narodu żydowskiego do szeregu kwestii technicznych, akcji i operacji do wykonania.
Analogicznie w Treblince – w tej okropnej machinie, gdzie zadawano śmierć na skalę przemysłową kilku tysiącom osób dziennie i dokąd trafił transport z Żydami z Otwocka i Karczewa – przecież nie mordowano. Tam jedynie rozwiązywano „problem żydowski”. Była strefa przyjęć, był plac sortowniczy, były wreszcie komory gazowe, wyłożone kolorowymi płytkami, upozorowane na pomieszczenia z natryskami. A gdy okazało się, że komory są za mało wydolne, to dobudowano drugi budynek. I na jego dachu umieszczono gwiazdę Dawida z napisem „państwo żydowskie”. A wejście było zasłonięte kotarą zrabowaną z synagogi, na której widniał szyderczy napis po hebrajsku: „Oto jest brama Pana, przez nią wejdą sprawiedliwi”… Maszyna eksterminacji miała się sprawnie kręcić!
Mam zatem do Państwa wielką prośbę: Za rok będzie 80. rocznica, planujemy z tej okazji nieco więcej wydarzeń. Nie mówmy już w przyszłym roku o likwidacji getta. Mówmy o zagładzie otwockich Żydów, naszych współobywateli.
I nie pozwalajmy, żeby tę rocznicę zakłócali jacyś dranie, którzy malują swastyki na ścianach. Przed kilkoma dniami ktoś namalował siedem swastyk na ścianach podziemnego przejścia pod otwockim dworcem kolejowym, czyli tuż obok miejsca, z którego połowę mieszkańców naszego miasta hitlerowscy oprawcy wywieźli do obozu zagłady.
Całe szczęście, ktoś inny to szybko zmył. A na śladach największej swastyki przylepiono kartkę z napisem, który zacytuję w całości: „Tu była namalowana swastyka. Zanim zdecydujesz się zamieścić ponownie w tym miejscu symbol jednej z najbardziej zbrodniczych ideologii w historii świata, pomyśl – czy na pewno chcesz, żeby tu był? Pod symbolem swastyki mordowano mieszkańców Otwocka, Polski i ogromnej części świata. Po prostu zastanów się. Nie propaguj zła!”.
Dziękuję nieznanym mi osobom, które w ten sposób zareagowały – podobnie jak ponad dwa lata wcześniej, gdy w kwietniu 2019 roku ktoś wymalował swastyki na kamieniu pamięci, przy którym się znajdujemy, zareagowali natychmiast ks. dziekan Bogdan Sankowski i pan Sławomir Moch, tego samego wieczora oczyszczając to miejsce (zob. tutaj).
Każdy, kto w Otwocku lub gdziekolwiek w Polsce maluje swastykę – czy to na pomniku, czy na cmentarzu żydowskim, czy na ścianie budynku, czy w przejściu podziemnym – umieszcza tam pochwałę tej straszliwej zbrodni, którą właśnie wspominamy. A wspominamy ją przecież z dwóch powodów – bo jesteśmy to winni naszym pomordowanym współobywatelom oraz dlatego, żeby taka tragedia nigdy wobec nikogo nie mogła się powtórzyć.