Łukasz Małecki-Tepicht: Jak Potasznikowie odzyskali imiona

Od lewej: Łukasz Małecki-Tepicht (syn) i Stefan Małecki-Tepicht (ojciec), Otwock, 19 sierpnia 2022. Fot. Leszek Tyboń

Byłem bardzo wzruszony, że postanowienie, w którym sąd uznaje Potaszników za zmarłych, ogłaszane jest w sali polskiego sądu, a żydowskie imiona i nazwiska każdej z tych osób wypowiada sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.

Wystąpienie podczas marszu pamięci i modlitwy w Otwocku, 19 sierpnia 2022 r.

Szanowni Mieszkańcy Otwocka, uczestnicy dzisiejszego marszu!

W kilku dotychczasowych marszach pamięci i modlitwy uczestniczyłem, patrząc jak z roku na rok, bierze w nich udział coraz więcej osób, w tym coraz więcej mieszkańców Otwocka. Jest to dla mnie źródłem nadziei oraz radości.

Stoję tu z powodu przedwojennych żydowskich mieszkańców Otwocka, których już nie ma. Była to rodzina mojej babci Mali Małeckiej, z domu Potasznik.

Byli to: jej matka Rywka i ojciec Chaim. Były to jej siostry: Dwojra, Chaja Sura i Chawa Perla.

Byli to także trzej bracia mojej babci, których imion do dzisiaj nie udało się ustalić. Ta niemożność poznania nawet imion chłopców jest jednym z najbardziej przejmujących symboli pustki po nich.

Wydawać by się mogło, że 19 sierpnia 1942 roku ich historia się zakończyła i nie ma komu do niej wracać.

W dokumentach jedynej córki Rywki i Chaima, która przeżyła wojnę poza Polską – mojej babci – przez całe lata znajdowały się informacje, które miały ją chronić: o tym, że miała na imię Maria i była córką Reginy oraz Henryka. Dopiero konsekwentne i wieloletnie poszukiwania dokumentów w archiwach Warszawy, Łodzi, Radomia i Otwocka pozwoliły ustalić prawdziwe imiona rodziców i sióstr mojej babci.

Przez całe lata dręczyło mnie pytanie, jak to się dzieje, że kropkę nad „i” w życiorysach ofiar Zagłady napisał okupant. Było to dla mnie szczególnie przejmujące, że w sprawie Potaszników ostatni rozkaz, ostatni dokument, ostatnie słowo zostało napisane w języku, którego nie znali i którego nie używali.

Ostatnie polecenie przed zamknięciem pociągu… Rozkaz jego otwarcia na stacji docelowej – w Treblince… Pospieszanie na ostatniej drodze… Ostatnie godziny życia Potaszników mogły sprawiać wrażenie, że nie ma dla nich miejsca na ziemi.

Pradziadek Chaim był prawdopodobnie osobą głęboko wierzącą, co oznacza, że mógł interpretować otaczającą go rzeczywistość, jako śmierć przez wzgląd na imię Wiekuistego – Kiddusz haSzem. Jednak jego młodsze dzieci mogły nie rozumieć, jak to możliwe, że świat który znali, znika na ich oczach – razem z nimi. Te dzieci były w wieku obecnych tu druhen i druhów z otwockiego hufca ZHP.

Bolało mnie, że o los tej ósemki mieszkańców Otwocka nie upominały się polskie instytucje publiczne.

Za sprawą wielu rozmów z inicjatorami tego marszu i badaczami Zagłady, w tym z obecnymi tu Zbigniewem Nosowskim oraz Sebastianem Rakowskim, podjąłem wysiłek ustalenia prawdziwych danych Potaszników oraz uznania przez polskie instytucje okoliczności ich śmierci.

Pierwszym źródłem nadziei było przekazanie mi przez Oddział Instytutu Pamięci Narodowej postanowienia o zakończeniu śledztwa w sprawie getta w Otwocku. Kolejnym – decyzja prokuratora tego Instytutu, prowadzącego sprawę zbrodni w obozie zagłady w Treblince, o uznaniu Potaszników za ofiary tego miejsca kaźni.

Trzecim i ostatnim aktem było uznanie ich za zmarłych przez Sąd Rejonowy w Otwocku. Choć przepisy w warunkach pandemicznych pozwalały na posiedzenie niejawne lub rozprawę zdalną, sąd wezwał nas na rozprawę w sali sądu. Początkowo budziło to we mnie zdziwienie. Ale na miejscu byłem bardzo wzruszony, że postanowienie, w którym sąd uznaje Rywkę i Chaima oraz ich córki za zmarłych, ogłaszane jest w sali polskiego sądu, a imiona i nazwiska każdej z tych osób wypowiada sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.

Dzisiaj nad imionami Potaszników ponownie widnieje Orzeł Biały. Zaś rodzice Mali, Dwojry, Chai Sury i Chawy Perli nie muszą być schowani pod imionami Reginy i Henryka, ale ponownie są Rywką i Chaimem.

Gdy patrzę z perspektywy ostatnich czterech lat na badania archiwalne, kontakt z urzędami i finał sprawy w polskich sądach – mogę ze spokojem i nadzieją stanąć tu i podziękować wszystkim przedstawicielom polskiej administracji i sądów za to zaangażowanie i możliwość upamiętnienia Potaszników.

W czasie takich uroczystości jak dzisiejszy Marsz, szczególnego znaczenia nabierają słowa – będące jednocześnie mottem Instytutu Jad Waszem – z wersetu 5 Rozdziału 56 Księgi Izajasza: „dam miejsce w moim domu i w moich murach oraz imię lepsze od synów i córek, dam im imię wieczyste i niezniszczalne” oraz werset 8 tej samej Księgi: „Jeszcze mu innych zgromadzę oprócz tych, którzy już zostali zgromadzeni.”

Wszystkim tu zgromadzonym uczestnikom Marszu dziękuję za obecność. Tym, którym polskie instytucje państwowe przywróciły żydowskie imiona – Rywki, Chaima, Dwojry, Chai Sury i Chawy Perli Potaszników – Wy, drodzy uczestnicy Marszu, zapewniacie modlitwę. Dziękuję.

Przeczytaj także: Potasznikowie, rodzina ubogiego szewca

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *