Aleksandra Szpakowska, z domu Siemiczajewska (1899-1981)
Aleksandra Siemiczajewska urodziła się w Archangielsku w rodzinie polskich zesłańców. Wraz z mężem, Wacławem Szpakowskim (1883-1973), architektem, absolwentem Politechniki Ryskiej, wróciła do Warszawy.
Wacław był człowiekiem niezwykle utalentowanym – zasłynął także jako fotograf i pionier polskiej awangardy artystycznej. Był prekursorem sztuki geometrycznej. Zafascynowany nieskończonością linii, stworzył system linii rytmicznych.
W 1912 r. Wacław Szpakowski wykonał „Autoportret wielokrotny” – sfotografował swoje odbicie w taflach dwóch luster jednocześnie, co dało iluzję oglądania tej samej postaci uchwyconej w jednym momencie z kilku różnych punktów widzenia. Dzieło to było wcześniejsze niż podobne eksperymenty Witkacego i Duchampa. Swoich rysunków Szpakowski przez ponad pół wieku nie pokazywał nikomu poza rodziną. Dziś są one eksponowane m.in. w warszawskim Muzeum Narodowym.
W 1935 r. inż. Szpakowski otrzymał posadę miejskiego architekta w Otwocku. Rodzina zamieszkała w pięknym wielorodzinnym drewnianym domu przy ul. Kościuszki 1 (dziś: Kościuszki 5). Aleksandra Szpakowska aktywnie działała w Caritasie i Polskim Czerwonym Krzyżu. W czasie wojny, wraz z mężem i synem Wojciechem, pani Aleksandra podjęła działalność konspiracyjną w Armii Krajowej, a córki: Antonina, Maria i Anna działały w Szarych Szeregach.
W sierpniu 1942 r. córka państwa Szpakowskich, Antonina, została ujęta przez Niemców w łapance i zatrzymana na posterunku policji polskiej. Pani Aleksandra przyszła do niej, powiadomiona przez komendanta Bronisława Marchlewicza, swojego sąsiada. Na komisariacie zobaczyła wystraszoną pięcioletnią żydowską dziewczynkę, która straciła matkę i brata w czasie „likwidacji” otwockiego getta.
Pani Szpakowska, za zgodą komendanta Marchlewicza, postanowiła zabrać Marysię Osowiecką do siebie. Od ks. proboszcza Ludwika Wolskiego otrzymała dla Marysi fałszywą metrykę na nazwisko Halina Brzoza.
Córki państwa Szpakowskich otrzymały nowe zadanie. „Naucz ją mówić, że nazywa się Halinka Brzoza” – wspomina po latach Anna Szpakowska-Kujawska. Szybko nauczyły również „Halinkę” pacierza.
Po krótkim pobycie dziecka u państwa Szpakowskich pani Aleksandra znalazła dla niej schronienie u sióstr elżbietanek w Otwocku, prowadzących sierociniec, w którym przebywały także dzieci żydowskie. Pani Szpakowska często odwiedzała małą „Halinkę” w sierocińcu. Za każdym razem, gdy dziewczynce zaczynało zagrażać niebezpieczeństwo, jej opiekunka starała się znaleźć dla niej nowe miejsce schronienia. Dzięki jej odwadze i poświęceniu dziewczynka przeżyła okres okupacji.
Po wojnie Marysię Osowiecką odnalazła starsza kuzynka, Hanna Kamińska, jedyny żyjącym członek rodziny. Kamińscy byli sąsiadami Szpakowskich i uciekając przed zagładą, pozostawili część swoich rzeczy pod opieką polskich sąsiadów. Hanna zabrała Marysię ze sobą do Francji. Marysia została tam adoptowana i mieszka do dziś, pod nazwiskiem Michele Donnet.
Uratowanie tej żydowskiej dziewczynki było możliwe dzięki ścisłej współpracy pani Szpakowskiej z innymi otwockimi Sprawiedliwymi – ks. Ludwikiem Wolskim, komendantem Bronisławem Marchlewiczem oraz siotrami elżbietankami: Gertudą Marciniak i Ludwiką Małkiewicz. Zachował się list kuzynki małej Marysi, Hanny Kamińskiej, do ks. Wolskiego z podziękowaniem dla trojga wspomnianych osób za pomoc w ocaleniu dziewczynki.
„Na tle rozwydrzonych band niemieckich i hitlerowskich, na tle zachowania się mieszkańców okolicznych wsi, którzy rzucili się, jak hjeny, na dobro pozostawione przez Żydów, tym jaskrawiej odbija się chrześcijańska postawa Księdza Kanonika, który wraz z p. inż. Szpakowską i p. Marchlewiczem, ówczesnym komendantem policji, nie ulękli się niczego, by ratować to bezbronne dziecko żydowskie.
Istnienie takich ludzi jak Ksiądz Kanonik, p. Szpakowska i p. Marchlewicz napawa nas wiarą w lepsze jutro, w zwycięstwo dobra nad złem. Chciałabym, by moje nieudolne słowa, mogły choć w części oddać uczucia, jakie żywię dla Księdza Kanonika, p. Szpakowskiej i p. Marchlewicza. Oby jaknajwięcej takich ludzi Polska miała” – pisała Hanna Kamińska 12 września 1945 r. (zachowano pisownię oryginalną).
Po wojnie dla komunistów obciążeniem była AK-owska przeszłość Szpakowskich. Na przełomie lat 1944/1945 pan Wacław został aresztowany. Władze chciały wydobyć od niego, nawet torturami, informację o miejscu pobytu syna Wojciecha, który był poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa jako „bandyta zagrażający nowemu ustrojowi”.
Wojciech Szpakowski dowodził jedną z drużyn oddziału specjalnego „Fromczyn” Rejonu IV Otwock AK, a po wojnie dołączył do niepodległościowego ugrupowania majora „Zapory” walczącego na Lubelszczyźnie. Skazany na śmierć przez władzę ludową Wojciech Szpakowski postanowił uciekać z Polski i przedostać się do części Niemiec nadzorowanej przez Amerykanów. Został postrzelony w październiku 1945 r., po przekroczeniu granicy czechosłowackiej. Zmarł po trzech dniach. O jego śmierci Szpakowscy dowiedzieli się jednak dopiero po 14 latach, w 1959 r. Wcześniej mieli nadzieję, że przeżył, ale nie chcąc narażać rodziny, nie pisze listów z zagranicy…
Prześladowani Szpakowscy postanowili wyprowadzić się z Otwocka do Wrocławia, gdzie pozostali do końca życia. Wacław pracował tam jako architekt, Aleksandra – w opiece społecznej.
30 maja 2004 r. na wniosek Michele Donnet Instytut Jad Waszem uznał Aleksandrę Szpakowską za Sprawiedliwą wśród Narodów Świata.
Wręczenie medalu Sprawiedliwej odbyło się w otwockim ratuszu 19 sierpnia 2004 r., w 62. rocznicę zagłady otwockich Żydów. Specjalnie na tę uroczystość przyjechały z Francji Hanna Kamińska-Goldfeld i Michele Donnet.
Dyplom odebrały córki pani Aleksandry – Maria Tawryczewska i Anna Kujawska. Obie panie naśladowały talenty ojca. Anna Kujawska została malarką i mieszkała we Wrocławiu. Maria została architektem. Wróciła na „linię otwocką” i od 1985 r. do śmierci mieszkała w Aninie.
Opr. Zbigniew Nosowski
Pierwotna wersja tego tekstu została opublikowana w specjalnym numerze samorządowego miesięcznika „Gazeta Otwocka” (nr 7/2012), poświęconym otwockim Sprawiedliwym