W kościele najbezpieczniej (Julianna, Kazimierz i Danuta Majek)

Danuta Przybylska, z archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego

„Początkowo miało to być na parę dni i że «coś tam się wymyśli»” – wspominali Majkowie. Parę dni rozrosło się do 13 miesięcy…

Kazimierz Majek (1927-2008)
Danuta Przybylska, z domu Majek (1920-2002)
wraz z matką Julianną Majek (1889-1969)

Wdowa Julianna Majek mieszkała przy rynku w Łaskarzewie z dziećmi Kazimierzem i Danutą (Longiną). Ich dom został spalony podczas działań wojennych. Zamieszkali w dawnej małej oborze przystosowanej do ich potrzeb.

W październiku 1942 roku do ich drzwi zapukała około 50-letnia Rozalia Nejman, która uciekła z pociągu wiozącego Żydów do Treblinki. Poprosiła swoją dobrą znajomą Juliannę o pomoc i schronienie. Kobiety znały się, gdyż przed wojną przez kilka lat Nejmanowie byli lokatorami Julianny.

Majkowa przygotowała dla Rozalii kryjówkę, zapewniła jedzenie i wszystko, co niezbędne dla życia. „Początkowo miało to być na parę dni i że «coś tam się wymyśli»” – wspominali po latach w oświadczeniu dla Żydowskiego Instytutu Historycznego Kazimierz i Danuta Majkowie. Parę dni rozrosło się do 13 miesięcy…

Obecność Rozalii niosła ze sobą zagrożenie, ale też korzyści. Dzieci Julianny wspominają: „matka nasza zajmowała się sprzedażą wypiekanych bułek, których produkcja podwoiła się przy pomocy p. Nejman”. Stale zamknięte drzwi domu Majków „nasuwały jednak różne przypuszczenia”. Pierwszy donos pojawił się pod koniec września 1943 r. Znajomy policjant zniszczył donos, ale poinformował o nim Juliannę.

Wkrótce jednak pojawił się kolejny donos – już nie do granatowej policji, lecz do oddziału niemieckiej Schutzpolizei. W listopadzie trzech Niemców przeprowadziło dokładną rewizję w domu Majków. „Przewrócili wszystko do góry nogami, ale na nic nie natrafili” – wspomina Kazimierz Majek, jako jedyny z rodziny obecny wówczas w domu. W trakcie rewizji Rozalia ukrywała się pod podwójnym łóżkiem i, o dziwo, nie znalazł jej nawet specjalnie szkolony pies.

Trzeba było jednak znaleźć inne rozwiązanie, gdyż znajomy polski policjant ostrzegł, że ze względu na wiarygodne donosy rewizje będą się powtarzać. Zapadła decyzja, że w ciągu dnia Żydówka będzie przebywać poza domem Majków. Niestety, już pierwszego dnia nie wróciła na noc. Została aresztowana na terenie innej posesji w Łaskarzewie. Zakończyła życie w męczarniach, lecz nikogo nie wydała. Kazimierz i Danuta z bólem notowali 47 lat później: „Te 13 miesięcy pobytu u nas – w ciągu jednego popołudnia zostało zaprzepaszczone”.

Dwa dni później Niemcy zatrzymali Juliannę i Kazimierza Majków. Oboje zostali dotkliwie pobici podczas przesłuchań. Znajomemu udało się jednak wykupić ich za skrzynkę wódki.

Kazimierz Majek, z archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego

Mimo to Majkowie nie stracili gotowości do pomagania Żydom. Aż do lipca 1944 roku pomagali Srulowi Warszawerowi. Był on Żydem z cenionej łaskarzewskiej rodziny, spokrewnionej z Rozalią. Będąc rzeźnikiem rytualnym, dopóki to było możliwe, za pośrednictwem Julianny i Kazimierza przesyłał mięso do getta warszawskiego.

Po likwidacji getta w Łaskarzewie, znając świetnie okolice, Warszawer ukrywał się w okolicznych lasach. Korzystał z pomocy wielu polskich rodzin, ale z Majkami był najbardziej związany. Dostawał od nich żywność i odzież oraz wielokrotnie nocował.

Pewnego razu, gdy Srul Warszawer był u Majków, Niemcy urządzili obławę. Wówczas na prośbę Julianny jej zięć zdobył klucz od kościoła i ukrył tam żydowskiego zbiega. Jak wyjaśniał później sam Warszawer w oświadczeniu dla ŻIH, „była to chwilowo bezpieczna kryjówka, gdyż wiadomo było, że kościół jest stale zamknięty, a otwierany tylko na czas nabożeństw. W związku z tym zamknięcie kościoła nie wzbudzało podejrzeń i nie przeprowadzono w nim rewizji”.

Warszawer ocalał, ukrywając się przez 26 miesięcy. Po wojnie zamieszkał w Warszawie. Był nadal żydowskim rzeźnikiem rytualnym. Mówił o Polakach, którzy mu pomagali jako swoich wybawcach. Majkowie nazywali go wujkiem.

Srul Zygmunt Warszawer ofiarował pierwsze zarobione pieniądze na odbudowę zniszczonego kościoła w Łaskarzewie, w którym się ukrył. Ufundował tablicę pamiątkową na cmentarzu żydowskim w Łaskarzewie oraz był inicjatorem ogrodzenia terenu cmentarza. W jego pogrzebie w 1997 roku brało udział 2 rabinów i 4 księży.

Po wojnie zarówno Kazimierz, jak i Danuta Majkowie (po mężu: Przybylska) zamieszkali w Otwocku – on na osiedlu Kmicica, ona na osiedlu Stadion. Danuta Przybylska pracowała m.in. jako sekretarka w Liceum Ogólnokształcącym i Technikum Nukleonicznym. Oboje już nie żyją. W Otwocku mieszkają nadal ich rodziny.

11 sierpnia 1992 r. Instytut Jad Waszem uznał Juliannę Majek, Kazimierza Józefa Majka i Longinę Danutę Przybylską z domu Majek za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w 1992 roku.

Opr. Zbigniew Nosowski

Pierwotna wersja tego tekstu została opublikowana w specjalnym numerze samorządowego miesięcznika „Gazeta Otwocka” (nr 7/2012), poświęconym otwockim Sprawiedliwym

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *