Sebastian Rakowski: Zagłada otwockiego „Centosu”

Po brutalnej likwidacji ośrodka część dzieci ukrywała się w okolicznych lasach. „Małe dołki, wykopane w ciepłym piasku i pokryte gałązkami akacji. Od czasu do czasu wysuwały się z nich czarne główki i drobne zalęknione twarze” – wspominał Edmund Wierciński.

Fragmenty książki Sebastiana Rakowskiego „Szkoła samodzielności. Historia Zakładu Leczniczo-Wychowawczego «Centos» w Otwocku 1928–1942”, która ukazała się nakładem autora w serii Otwock-HiStory.pl, w 81. rocznicę zagłady otwockich Żydów, w tym placówek „Centosu”.

Książkę można nabyć w księgarni przy ul. Andriollego 48/50 w Otwocku lub pisząc na adres: kontakt@otwock-history.pl.

W roku 1928 na ogromnej zalesionej posesji położonej na obrzeżach Otwocka został otwarty Zakład Leczniczo-Wychowawczy, utworzony z inicjatywy Związku Centrali Towarzystw Opieki nad Sierotami Żydowskimi Rzeczypospolitej Polskiej. Była to żydowska organizacja założona w roku 1924. Prowadziła sierocińce, organizowała doraźną pomoc, leczenie, a nawet kolonie dla dzieci zaniedbanych, często pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych.

„Kuracyjna” dzielnica getta

Zakład ten, który powszechnie nazywano otwockim „Centosem”, był pierwszą i do wybuchu wojny jedyną placówką przeznaczoną dla żydowskich dzieci z zaburzeniami psychicznymi
i niepełnosprawnością intelektualną. Mieścił się niedaleko znanego w całym kraju żydowskiego szpitala psychiatrycznego „Zofiówka”, z którym dość ściśle współpracował.

Otwocki „Centos” przez kolejne lata zyskał sobie uznanie środowiska pedagogów i psychologów dziecięcych. Stosowano tu nowoczesne metody wychowawcze oparte na indywidualnym podejściu do dzieci, w tym elementy systemu korczakowskiego. Zakład miał na celu przystosowanie wychowanków do samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie.

W czasie  okupacji obok głównego Zakładu powstał sierociniec dla dzieci uchodźców wygnanych z Niemiec w 1938 roku w ramach Polenaktion. Przebywało w nim około 50 sierot. Ponadto na koszt „Centosu” utrzymywany był oddział dla dzieci psychicznie chorych w szpitalu psychiatrycznym „Zofiówka”.

Po utworzeniu w Otwocku getta placówka „Centosu”, wraz z pobliską „Zofiówką” oraz sanatorium Żydowskiego Towarzystwa Przeciwgruźliczego „Brijus”, znalazła się w części utworzonego przez Niemców getta nazywanej „dzielnicą kuracyjną”. Dzięki poświęceniu i zaangażowaniu personelu pedagogicznego oraz administracyjnego Zakład dotrwał do dnia zagłady getta, mimo skrajnie ciężkich warunków materialnych i aprowizacyjnych. […]

Dzień zagłady

Likwidacja otwockich placówek „Centosu” nastąpiła 19 sierpnia 1942 roku podczas akcji wysiedleńczej miejscowego getta. Jak wynika z relacji świadków, miała ona równie brutalny przebieg, co zagłada mieszkańców Otwocka.

W tym dniu Niemcy wywieźli około 8000 żydowskich mieszkańców miasta do obozu zagłady w Treblince, a około 1000 mieszkańców getta zginęło na miejscu z rąk ukraińskich wachmanów, niemieckich żandarmów i żołnierzy SS. Kolejne kilka tysięcy osób zginęło w masowych egzekucjach dokonywanych przez niemal pięć tygodni po akcji wysiedleńczej.

W dniu „likwidacji” getta część podopiecznych placówek „Centosu” trafiła na otwocki Umschlagplatz. Tak wynika z relacji policjanta żydowskiego Calka Perechodnika, który zanotował, że jedno z tych dzieci powiedziało mu z pretensją w głosie, że to wstyd wywozić sieroty[i]. Inną wersję przedstawił Emanuel Ringelblum, który zanotował w swojej kronice, że wszystkie dzieci z Zakładu zostały zastrzelone na miejscu[ii].

Taką wersję wydarzeń podała też w swojej relacji Fruma Lewkowicz. Według niej: „Wykopano wielki dół w ogrodzie willi, wszystkim kazano zejść i wszyscy – dzieci, ta Tola, Ossowiecki, Ossowiecka[iii] – zginęli. Są zakopani w tym dole, na tym cmentarzysku obok willi. Zastrzelono ich na miejscu. Tak opowiadał nam dozorca”[iv]. Jeśli jest to prawdą, to najprawdopodobniej ciała tych dzieci nadal spoczywają w masowej mogile.

Prawdopodobnie było jednak tak, że większość dzieci okupanci pognali na otwocki Umschlagplatz, a chore, osłabione oraz niepełnosprawne intelektualnie w stopniu głębokim zastrzelili na miejscu. Część dzieci jednak uciekła i ukrywała się w pobliskich lasach oraz opuszczonych budynkach. Tak wynika z relacji Stanisława Nissenszala, który po likwidacji getta dowodził grupą około 20 policjantów żydowskich pilnujących zabudowań „Zofiówki” i „Brijusa”. Po wojnie zeznał on, że ukrywał na terenie tych placówek dzieci, które w dniu likwidacji uciekły z „Centosu”[v].

Dzieci ukrywające się w lesie

Polski świadek tamtych wydarzeń, Edmund Wierciński, który mieszkał w pobliżu Zakładu, też widział ukrywające się dzieci. „W okolicznych laskach widziano przez kilka dni kryjówki dziecięce. Małe dołki, wykopane w ciepłym piasku i pokryte gałązkami akacji. Od czasu do czasu wysuwały się z nich czarne główki i drobne zalęknione twarze. Zdawało się wtedy, że wielkie żółwie wyciągają szyjki spod zielonych skorup. Niektórzy przechodnie rzucali jedzenie na gałązki akacji, a w nocy mieszkańcy dołków skradali się do pobliskich studni”[vi].

Ukrywające się dzieci najprawdopodobniej zostały schwytane podczas kolejnych obław prowadzonych regularnie przez Niemców przy udziale policjantów getta i granatowych policjantów, a następnie zabite we wspomnianych zbiorowych egzekucjach.

Niektórzy uciekinierzy długo wymykali się z obław. Jeszcze w kwietniu 1943 roku pod werandą leżącego niemal naprzeciwko Zakładu domu rodziny Zawadków ukrywał się żydowski chłopiec z „Centosu”[vii].

Być może był to niejaki Feder, który tej samej wiosny lub latem został zastrzelony przez żandarma w Śródborowie. Chłopiec miał nocować w ruinach „Centosu”, a za dnia kręcił się po Śródborowie, często też grywał z miejscowymi chłopcami w piłkę. Ludzie go znali i dokarmiali. Wydał go piętnastoletni wówczas Zbigniew Derma, za co otrzymał od żandarma 5 złotych. Feder został zabity, a chłopcy, z którymi grał w piłkę, musieli zakopać jego ciało. Derma trzy lata po tym wydarzeniu wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Nie uniknął jednak odpowiedzialności – w 1950 roku został za swój czyn skazany na 5 lat więzienia[viii].

Nie udało się odnaleźć jakiejkolwiek powojennej relacji choćby jednego z niemal trzystu dzieci, które znajdowały się w czasie okupacji w otwockim „Centosie”. Być może żadne z nich nie dożyło do końca wojny. Niewiele wiemy też o losach pracowników placówek „Centosu”. Z cytowanej już relacji Frumy Lewkowicz wynika, że kierownik sierocińca Chaim Ossowiecki został rozstrzelany wraz ze swoją żoną i swoimi podopiecznymi, z którymi pozostał do końca.

Z kolei kierownik Zakładu Kałman Łys wybrał życie. Według zapisków Emanuela Ringelbluma przed akcją Łys ukrył się po aryjskiej stronie, gdzie pomieszkiwał u chrześcijan, opłacając swoją kryjówkę dużymi sumami. Przez jednego z nich miał zostać zraniony. Ostatecznie jednak Łys trafił w ręce żandarmerii[ix]. Prawdopodobnie został rozstrzelany w jednej z masowych egzekucji, jakie miały miejsce w Otwocku po likwidacji getta. Jak do tej pory nie udało się potwierdzić, że ktokolwiek z podopiecznych lub pracowników Zakładu z czasów okupacji przeżył wojnę.

Po wojnie

Na początku 1944 roku w budynkach przy ul. Glinieckiej 5, gdzie podczas okupacji działał prowadzony przez „Centos” sierociniec, znów słychać było dziecięcy gwar. Funkcjonował tam wówczas prowadzony przez siostry zakonne Dom Zdrowia Zakładu Wychowawczego Najświętszego Serca Jezusowego. Przebywało w nim około stu sierot.

Budynki zasadniczego Zakładu w większości zniknęły – zostały rozebrane jeszcze podczas okupacji. Do dziś z oryginalnego założenia zachował się tylko jeden budynek. W miejscu, gdzie znajdował się pawilon główny, dzisiaj jest wielkie zagłębienie wypełniane powoli śmieciami. Resztki szpaleru drzew prowadzą od miejsca, gdzie niegdyś stała brama wjazdowa, do wnętrza Zakładu. Nic więcej nie pozostało. Odeszli także niemal wszyscy, którzy pamiętają dziecięcy gwar, jaki dobiegał z otwockiego „Centosu”. Dziś to miejsce porasta sosnowy las.

Trwają starania społeczników z Towarzystwa Przyjaciół Otwocka oraz Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, aby na miejscu, gdzie funkcjonował Zakład, pojawiła się chociażby tablica informacyjna, na której znajdzie się informacja o przeszłości tego miejsca oraz – przede wszystkim – odnalezione przy okazji pracy nad niniejszym opracowaniem imiona i nazwiska ponad dwustu dzieci, które przebywały tam w czasie, kiedy placówka znajdowała się w getcie.  


[i] Calek Perechodnik, Spowiedź, Warszawa 2004, s. 61.
[ii] Emanuel Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, wrzesień 1939 – styczeń 1943, Warszawa 1983.
[iii] Chodzi o Chaima Ossowieckiego, kierownika sierocińca dla dzieci-uchodźców i jego żonę Annę.
[iv] Relacja Frumy (Frani) Lewkowicz z d. Dębowicz primo voto Torończyk, Archiwum Jad Waszem, sygn. 03.3469.
[v] Zeznanie Stanisława Nissenszala z 18.03.1947 r., Akta sprawy Stanisława Nissenszala, AŻIH, sygn. 313/87.
[vi] Edmund Wierciński, Gałązka akacji, „Midrasz” 2005, nr 9, ss. 50-56 (tekst pierwotnie opublikowany w czasopiśmie „Twórczość” w styczniu 1947 r.).
[vii] Relacja Goldina Zalmana z 3.07.1949 r. przygotowana na podstawie przekazu Franciszki Zawadki i innych. AŻIH, sygn. 301/4326, tłumaczenie Adama Bieleckiego, Akta śledztwa dot. ludobójstwa w sierpniu 1942 r. w Otwocku 2000 obywateli narodowości żydowskiej przez niemieckie władze okupacyjne, AIPN, sygn. S 75/08/Zn, k. 1264-1272; Akta sprawy karnej przeciwko Janowi Trajdzie, Teofilowi Walickiemu i Janowi Wróblowi. AIPN, sygn. GK/209/3.
[viii] Akta sprawy przeciwko Zbigniewowi Dermie. Archiwum IPN, sygn. GK/317/257.
[ix] Emanuel Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, dz. cyt., s. 450, 573.

Przeczytaj również: Pracownicy i wychowankowie otwockiego „Centosu” (1941)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *